Trzy dni przed Bożym Narodzeniem, dominikanie świętują swoje urodziny. 22 grudnia 1216 roku papież Honoriusz III wydał bullę Religiosam vitam, którą zatwierdził nasz Zakon.
Większa część dokumentu poświęcona jest praktycznym sprawom, m.in. związanymi ze święceniami czy przyjmowaniem nowych kandydatów do Zakonu. Natomiast początkowe akapity pokazują pewne zagadnienie teologiczne – relację między hierarchią Kościoła, a charyzmatami. To istotne dla rozumienia miejsca zakonów w Kościele, a jako takie – dla osób rozeznających takie powołanie. Z okazji 22 grudnia, poświęćmy tu chwilę uwagi tej sprawie…
Honoriusz, biskup, sługa sług Bożych, umiłowanemu synowi Dominikowi, przeorowi św. Romana w Tuluzie i jego braciom w życiu konsekrowanym – tak obecnym jak przyszłym. Na wieczną rzeczy pamiątkę.
Przystoi, by nad tymi, którzy wybierają życie zakonne, roztoczyć apostolską opiekę, by gwałtowne ataki nie odciągnęły ich od swojej misji lub – nie daj Boże – nie zniszczyły zapału świętego instytutu zakonnego. Dlatego, umiłowani w Panu synowie, z życzliwością przychylamy się do waszej sprawiedliwej prośby. Bierzemy pod opiekę św. Piotra i naszą kościół św. Romana w Tuluzie, w którym oddajecie się służbie Bożej oraz zabezpieczamy go niniejszym pisemnym przywilejem.
Zarządzamy przede wszystkim, by kanoniczny zakon, który – jak wiadomo – został założony podług Boga i Reguły św. Agusutyna w rzeczonym kościele, został utrzymany na zawsze.
Widać, że to nie papież “wymyślił” dominikanów. To nie tak, że Honoriusz III odkrył potrzebę takiej instytucji, po czym znalazł osobę, która organizacją się zajmie. Wszystko zaczęło się oddolnie. To pewien “szeregowy” kanonik, św. Dominik z Caleruegi rozpoznał, że Kościół i świat potrzebują pewnego rodzaju posługi. Rozeznał, że Duch Święty wzywa właśnie jego, by służył jako kaznodzieja. To samo wezwanie odkryli w sobie także inni mężczyźni. I tak wokół św. Dominika zgromadziła się wspólnota. A tak naprawdę – nie wokół niego, jako człowieka. Wokół niego jako tego, który pierwszy rozeznał w sobie to charakterystyczne powołanie do wspólnotowego kaznodziejstwa.
Dopiero wobec tej zawiązanej już wspólnoty ludzi, zadziałał Kościół instytucjonalny. Papież zatwierdza istnienie tej wspólnoty w Kościele, widząc potrzeby Ludu Bożego, rozpoznając czystość intencji Dominika, oraz dostrzegając, że powstała już grupa nie jest dziełem jedynie ludzkim, lecz również Ducha. Widać to wyraźnie w jego dokumencie. Widzi ich zapał i chce ich wziąć pod opiekę – potwierdzić ich rozeznanie, umocnić pozycję w Kościele i wesprzeć ich samych, by mogli wytrwać w tej misji całe życie.
Taka jest rola władzy w Kościele – rozpoznać działanie Ducha Świętego w Kościele i otoczyć je wszelką możliwą opieką, by mogło kwitnąć. Bezpiecznie, skutecznie i wytrwale. Tak samo działa też rozeznawanie każdego indywidualnego powołania – wierny w indywidualnej modlitwie odkrywa wezwanie Boże. Przedstawia je z ufnością Kościołowi, którego zadaniem jest je rozeznać i jeśli jest prawdziwe – wesprzeć. W przypadku naszego Zakonu dzieje się to przez cały okres formacji. Głównym odpowiedzialnym jest zawsze prowincjał – czyli lokalny (w naszym przypadku – ogólnopolski) przełożony. Zasięga on opinii lub bezpośrednio deleguje to zadanie najpierw duszpasterzowi powołań, następnie magistrom (wychowawcom) kolejnych etapów (o których więcej można przeczytać tutaj). Swój głos mają też wspólnoty klasztorów, w których mieszkają rozeznający bracia, Ich zadanie jest analogiczne do tego, jakie pełni papież wobec całego Zakonu – potwierdzić (nigdy zastąpić!) rozeznanie danego człowieka i, jeśli jest prawdziwe, otoczyć je opieką i dać mu odpowiednie miejsce.
Dziękujemy dobremu Bogu, że w XIII wieku papież Honoriusz III wypełnił tę misję i dzięki niemu od 807 lat kolejne pokolenia ludzi odkrywających w sobie wezwanie do głoszenia Słowa Bożego mogą wkroczyć na piękną, zabezpieczoną przez Kościół, drogę życia w Zakonie Braci Kaznodziejów.
o. Piotr Laskowski OP – duszpasterz powołań
Tłumaczenie pierwszych akapitów bulli Religiosam vitam własne, na podstawie angielskiego przekładu dostępnego m.in. tutaj.