Święty Tomasz nie jest tak wdzięczną postacią dla biografów jak św. Franciszek z Asyżu, św. Ignacy Loyola czy nawet św. Benedykt. Oczywiście można znaleźć kilka barwnych opowieści na okrasę, ale główne wydarzenia jego życia da się streścić w jednym akapicie.  

Rodzi się około 1224 roku na zamku swoich rodziców w Roccasecca. Wychowany przez benedyktynów na Monte Cassino, ku przerażeniu swych najbliższych decyduje się wstąpić do założonego kilkadziesiąt lat wcześniej zakonu dominikanów. Po okresie formacji podejmuje pracę wykładowcy i podróżuje między Kolonią, Paryżem Italią. Będzie przez całe swe życie pracował z nieludzką wręcz intensywnością. Mimo że przemierzył w ciągu 30 lat swego dorosłego życia około 15 tysięcy kilometrów, zdołał w tym czasie napisać całą bibliotekę: w ciągu pierwszych lat kariery akademickiej w Paryżu (1252-1256) komponuje ponad 5000 stron swego Komentarza do Sentencji, w ciągu ostatnich 16 miesięcy swego życia, gdy praca jego nabiera niezwykłego przyspieszenia, pisze dziennie, według obliczeń ojca Torrella, około 6 pojemnych stron w wydaniu Mariettiego, to znaczy około 12 stron maszynopisu. W grudniu 1273 roku przeżywa kryzys, którego charakter pozostaje dla nas dość tajemniczy – niektórzy rozumieją go jako doświadczenie mistyczne, inni jako objaw wypalenia. Mówi, że wszystko, co napisał, wobec tego, co zobaczył, jest słomą. Od tego dnia nie pisze. Umiera zaledwie kilka miesięcy później w drodze na Sobór Lyoński, 7 marca 1274 roku. […] 

Życie św. Tomasza nie rozgrywa się w spektakularnych wydarzeniach zewnętrznych. A te nieliczne, które miały miejsce – warto tu wspomnieć chociażby zażarty spór między mistrzami świeckimi a dominikanami na Uniwersytecie Paryskim w latach pięćdziesiątych wieku XIII – ledwo znajdują echo w najważniejszych dziełach Tomasza, nie wspominając o jakichkolwiek relacjach. To nie zewnętrzne wydarzenia decydują bowiem o Tomaszowych zainteresowaniach. Raczej kolejno podejmowane projekty intelektualne są jego pasją i – by tak powiedzieć – duchowym nerwem egzystencji. Tomasz spełnia się w swoich dziełach. […] 

Dzieła autora Summy ogarniają wszystkie najważniejsze problemy filozofii i teologii, a zarazem są dowodem na to, że Akwinata był otwarty na wszelkie dostępne mu źródła wiedzy, starał się uwzględnić wszystko, co tylko mogło być przydatne do bardziej adekwatnego opisu studiowanych zagadnień. Im dłużej wszakże pozostajemy w Tomaszowej szkole, tym bardziej staje się dla nas jasne, że jego namiętne poszukiwanie, otwarte na wszelkie źródła wiedzy, ma tylko jeden cel. Starając się nie uronić ani jednego istotnego aspektu rzeczywistości stworzonej, troszcząc się o zbudowanie przekonującej syntezy, Tomasz usiłuje zbliżyć się do tajemnicy, którą nazywamy w naszym języku Bogiem. To dla tego celu niemalże każdego dnia przez ponad dwadzieścia lat, pisząc bądź dyktując, stworzy dzieło, które zależnie od wydania obejmuje kilkanaście czy też kilkadziesiąt tysięcy stron[…] 

Tomasz jest pierwszym świętym w historii Kościoła, który udowodnił, że świętość może polegać na używaniu inteligencji. Oczywiście nie chcę przez to sugerować, że Tomasz był pierwszym świętym, w  którego biografii widać, iż inteligencja służyła świętości. Wystarczy pomyśleć o Ireneuszu, Klemensie, ojcach kapadockich, Augustynie, Grzegorzu Wielkim. Lista byłaby bardzo, bardzo długa, jeśli miałaby objąć wszystkich przed Tomaszem. Akwinata był jednak pierwszym świętym, którego świętość polegała na używaniu intelektu. Tomasz pokazał, że samo używanie intelektu może i ma być drogą do świętości. W historii średniowiecza był to poniekąd nowy akcent, wcześniej bowiem w żywotach świętych studium i wiedzę traktowano raczej z mniej lub bardziej subtelnym antyintelektualizmem.

Tomasz od Stwórcy, który z cierpliwością stara się uszanować każdy aspekt stworzonego bogactwa, Tomasz ważący się na ryzyko syntezy, wreszcie Tomasz oddany bez reszty w swym stosunkowo krótkim życiu pasji poznawania Boga – oto trzy cechy twórczości Akwinaty, pozwalające za tysiącami żmudnie komponowanych stron dostrzec świętego, który jak być może nikt inny zaważył na losach katolickiej teologii w ciągu ostatnich ośmiu wieków.

Powyższe akapity pochodzą z: M. Paluch OP, Dlaczego Tomasz?, s. 16-26.

Święty Tomasz bywał nazywany doctor communis, doktor powszechny. Tytuł ten miał być uznaniem ogromnego znaczenia jego nauki dla całego Kościoła. Warto na przykład zauważyć, że jest on najczęściej cytowanym teologiem w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Przy swoim uniwersalizmie, Tomasz jest jednocześnie w pełni synem swojego Zakonu. Patrząc na jego osobę i ucząc się z jego dzieł, dominikanin odnajduje jedną z najważniejszych dróg dominikańskiej świętości. Opisał ją sam Tomasz w często przywoływanym przez nas do dziś haśle: contemplare et contemplata aliis tradere – kontemplować i dzielić się owocami tej kontemplacji. Dominikańska tradycja poprzez słowo kontemplacja określa poznawanie Boga przez modlitwę i pokorny wysiłek intelektualny. Nigdy nie brakowało na świecie ludzi, którzy mówili piękne i głębokie rzeczy, lecz ich życie dalekie było od tego. Nie należy do nich święty z Akwinu – w nim, na wzór naszego Pana, Jezusa z Nazaretu, życie i nauka pozostają w pełnej zgodności.

Zainteresowanych trochę dłuższą i głęboką analizą znaczenia św. Tomasza i jego myśli dla całego Kościoła zachęcamy do lektury cyklu trzech katechez papieża Benedykta XVI: LINK.

Podobne wpisy